czwartek, 12 czerwca 2014

Prolog

Otworzyłam oczy, przewracając się na plecy. Powoli usiadłam na łóżku i przeczesałam dłonią włosy. Spojrzałam przez okno. Kolejny słoneczny dzień w Sydney, gdzie spędzałam tegoroczne wakacje. Mój ojciec pracuje w sydneyowskim więzieniu, więc nie ma go całymi dniami, a ja wraz z moją przyjaciółką Naomi mamy cały jego dom na własność.
Podeszłam do dużego lustra wiszącego na ścianie. Poprawiłam włosy, zarzuciłam na siebie szlafrok i zeszłam na dół. Po drodze zajrzałam do pokoju, w którym spała Naomi. Nie zapowiadało się na to, aby dziewczyna wstała. W kuchni czekał na mnie talerz z ciepłymi jeszcze tostami i mała karteczka.

Wychodzę do pracy, wrócę w nocy. Zrobiłem wam śniadanie, sałatka dla Naomi jest w lodówce. W szafce pod telewizorem macie trochę pieniędzy, możecie iść na małe zakupy.
Kocham ci
ę.
Tata 

Uśmiechnęłam się czytając tekst i wsunęłam karteczkę do kieszeni mojej piżamy. Zabrałam się za jedzenie tostów, czekając aż moja przyjaciółka łaskawie się obudzi.
Gdy skończyłam jeść, udałam się na górę w celu doprowadzenia się do stanu normalności. Wyciągnęłam z szafy czarne szorty i koszulkę z logiem mojego ulubionego zespołu- Green Day. Rozczesałam włosy i lekko spryskałam je lakierem.
W tym momencie do mojego pokoju weszła Naomi.
-Heeeej…- ziewnęła zaspana dziewczyna.
-Nie dało się spać dłużej?- uśmiechnęłam się, wskazując na zegarek na ścianie, który pokazywał godzinę 12:40.
-Mamy coś do jedzenia?- przyjaciółka zignorowała moją uwagę i usiadła na łóżku.
-W lodówce masz sałatkę, tata ci zrobił.
-Szybko zjem, ubiorę się i możemy gdzieś iść.
-To ja w tym czasie polecę po kawę. Mam ochotę na taką waniliową, mniam.- zaśmiałam się i zbiegłam na dół aby wyciągnąć z szafki trochę pieniędzy na kawę. Słyszałam tylko tłukącą się w kuchni Naomi.
-Wychodzę!- krzyknęłam i zatrzasnęłam drzwi.
Udałam się do pierwszej lepszej kawiarni i zamówiłam dwie kawy- jedną waniliową i jedną karmelową- dla Naomi. Po paru minutach byłam już w domu. Usiadłyśmy na tarasie i w ciszy piłyśmy kawy.
-Co dziś robimy?- spytała przyjaciółka.
-Tata zostawił nam trochę pieniędzy, możemy iść na małe zakupy. Ale najpierw skoczymy po coś ciepłego do jedzenia, zaniosę to tacie. Mają dwie przerwy na jedzenie, ale to co im dają nie jest dobre, uwierz mi.- zaśmiałam się.
-No dobra. To chodźmy.- odparła dziewczyna i po chwili szłyśmy w stronę jednej z chińskich restauracji w Sydney.
Zamówiłam dla taty ryż z warzywami, bo wiem że go uwielbia. Czekałyśmy na zamówienie około piętnastu minut, po czym udałyśmy się autobusem pod więzienie w którym pracował mój ojciec.
-Cześć Bob!- przywitałam się ze stojącym przy wejściu mężczyzną. Znałam pracowników więzienia, ponieważ dość często przychodziłam do taty.
-Twój ojciec jest w biurze, na trzecim piętrze.- odparł Bob z uśmiechem.
-Dziękuję, Bob.-  odparłam i ruszyłam w stronę windy. 

 --------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
No więc mamy prolog. Jak na razie akcja nie jest bardzo rozwinięta, ale do wszystkiego potrzeba czasu. Chyba nie muszę mówić że każdy komentarz, obserwacja, whatever, daje mi motywację, hm?
xx 

1 komentarz:

  1. zapowiada się ciekawie :)
    będziesz mnie informować na tt?
    @xcdiee

    OdpowiedzUsuń