-Ile czasu
można być w sklepie?!- zawołała Naomi słysząc otwierające się drzwi.
-Sorry, zgubiłam telefon, musiałam go poszukać.- skłamałam i podałam przyjaciółce zakupy po które się wróciłam.
-Ashton dziś wpadnie na noc.- uśmiechnęła się brunetka.
Spojrzałam na nią zdziwiona. Zna faceta parę dni, nie wie czy nie jest jakimś psychopatycznym świrem który napada nastolatki w warzywniaku, ale zaprasza go na noc?! Brawo Naomi, bardzo mądre!
-To… to super.- odparłam z udawanym uśmiechem i szybko wyszłam z kuchni.
Pokierowałam się w stronę mojego pokoju. Rzuciłam się na łóżko i wyciągnęłam z kieszeni telefon. Jedna nowa wiadomość. Liczyłam na spam od operatora bądź wiadomość że wygrałam milion albo nowe auto. Ale na ekranie wyraźnie pisało ‘’TATA’’. Kliknęłam na chmurkę z wiadomością.
-Sorry, zgubiłam telefon, musiałam go poszukać.- skłamałam i podałam przyjaciółce zakupy po które się wróciłam.
-Ashton dziś wpadnie na noc.- uśmiechnęła się brunetka.
Spojrzałam na nią zdziwiona. Zna faceta parę dni, nie wie czy nie jest jakimś psychopatycznym świrem który napada nastolatki w warzywniaku, ale zaprasza go na noc?! Brawo Naomi, bardzo mądre!
-To… to super.- odparłam z udawanym uśmiechem i szybko wyszłam z kuchni.
Pokierowałam się w stronę mojego pokoju. Rzuciłam się na łóżko i wyciągnęłam z kieszeni telefon. Jedna nowa wiadomość. Liczyłam na spam od operatora bądź wiadomość że wygrałam milion albo nowe auto. Ale na ekranie wyraźnie pisało ‘’TATA’’. Kliknęłam na chmurkę z wiadomością.
Alex, jutro o 14
rozprawa, pamiętaj.
Westchnęłam i rzuciłam telefon na poduszkę. Nie miałam ochoty iść na tą rozprawę, Ashton na pewno przyjdzie popatrzyć. Jeśli powiem coś nie tak, mam przesrane. Spojrzałam na zegarek wiszący na ścianie.
16:34
Aż tak długo byłam na zakupach?! Chociaż jeśli doliczy się odwiedziny w więzieniu… bardzo prawdopodobne. Pomyślałam o Luke’u, i o tym jak zachował się dziś w stosunku do mnie. Ashton kazał mi zniknąć z jego życia, a Hemmings najwyraźniej nie był zachwycony tym rozkazem. Uśmiechnęłam się sama do siebie, przypominając sobie jak blondyn przypadkowo dotknął mojej dłoni. Po chwili skarciłam się w myślach. Luke jest więźniem i ma dziewczynę. Jestem dla niego tylko rozrywką, bo nie ma co robić w więzieniu. Z drugiej strony, coraz bardziej przywiązywałam się do tego sarkastycznego idioty. Pomijając już sprawę Ashtona, jeśli chciałabym regularnie i legalnie widywać się z Lukiem, nie ma takiej możliwości. Ojciec prędzej by mnie zabił niż pozwolił zadawać się z więźniem. Jeszcze by mnie zgwałcił, co rzekomo już zrobił.
Zrobiłam się nieco głodna, więc postanowiłam zejść na dół i zrobić coś w stylu tostów. Nie miałam siły na żadne ambitniejsze danie, więc tosty to idealne rozwiązanie. Zwlokłam się po schodach i weszłam do kuchni. Nagle znieruchomiałam.
Przy stole siedział Ashton.
Widząc mnie, uśmiechnął się ironicznie i zwrócił się do Naomi:
-Naoms, może przedstawisz mi swoją koleżankę?
-O, tak jasne.- zaśmiała się Naomi i oblizała palce po tłustych pączkach które jej kupiłam.
-Chwila… Naoms? Przecież nienawidzisz zdrobnień i modyfikacji twojego imienia…- przerwałam jej.
-Gdy Ashton tak mówi to mogę to zaakceptować.- zachichotała przyjaciółka a ja przewróciłam oczami.
-Jestem Ashton. Ashton Irwin.- wstał Irwin i podał mi rękę.
Spojrzałam na Naomi która szukała czegoś w szafce i z szerokim uśmiechem pomachałam Ashtonowi środkowym palcem przed nosem.
-A ja Alex. Ale to chyba wiesz.- odparłam, przy czym drugie zdanie powiedziałam wyjątkowo cicho.
-Alex też znalazła sobie chłopaka tu w Sydney. Jak mu było? Brooke? Luke?- zaczęła zastanawiać się Naomi.
-Och, Luke?- udawał zaciekawionego Ashton.- Mam przyjaciela Luke’a. Śmieszne by było gdyby był to on.
Zimny wzrok Ashtona dosłownie wiercił mi dziury w ciele. Nie chcąc pogarszać sytuacji, złapałam bluzę która leżała na krześle i bez słowa wyszłam z domu. Przed drzwiami wyciągnęłam z bluzy paczkę Marlboro. Potrząsnęłam nią lekko.
-Kurwa. Pusta.- szepnęłam sama do siebie.
Wygrzebałam z kieszeni trochę drobnych i poszłam w stronę pobliskiego kiosku. Już miałam poprosić o paczkę papierosów, gdy za szybą zobaczyłam panią z autobusu. Tą, która wypytywała mnie o mojego chłopaka.
-Ooo, to ty słoneczko. Co dla ciebie?- uśmiechnęła się przesadnie kobieta.
-Właściwie to nic… muszę iść.- wyjąkałam bo starsza pani nieco mnie przerażała.
-Nie pozwól mu uciec.- szepnęła nagle.
Wstrzymałam oddech i spojrzałam na nią wystraszona. Co ta kobieta pieprzy?
-Słucham?- spytałam cicho i podeszłam nieco bliżej.
-Nie możesz pozwolić mu uciec. Kraty nie zawsze będą go trzymać.- uśmiechnęła się słabo siwa pani.
Zaczęłam szybciej oddychać i spojrzałam na kobietę. Zaczęłam biec. Przed siebie, byle jak najdalej od tej psycholki. Czemu ona wie o kratach? Jeśli wie o jakichkolwiek kratach, wie o Luke’u. Wie o tym, że go odwiedzam. Poczułam szczypanie w gardle spowodowane zbyt szybkim biegiem. Ale biegłam. Biegłam cały czas, parę kilometrów.
Zatrzymałam się aby złapać oddech. Oparłam się o pierwsze lepsze drzewo i odgarnęłam spocone włosy z czoła. Wyciągnęłam telefon.
17:25
Nie kłamiąc- nie mogłam doczekać się spotkania z Lukiem. Tylko jemu mogłam powiedzieć o tej staruszce. Nagle do głowy wpadł mi pewien plan.
Do więzienia miałam jakieś 20 minut pieszo, spod miejsca gdzie się zatrzymałam. Spacerkiem udałam się w stronę wielkiego budynku, starając się nieco uspokoić. Po drodze kupiłam papierosy- już u normalnej kasjerki- i pączka. Byłam bardzo głodna.
Gdy wreszcie znalazłam się pod gigantycznym budynkiem więzienia, przy wejściu powitał mnie Bob.
-Hej Alex.- uśmiechnął się mężczyzna.
-Cześć Bob. Gdzie jest tata?- spytałam rozglądając się po placu przed więzieniem.
-Prawdopodobnie przy recepcji.- odparł strażnik i wpuścił mnie do środka.
Tak jak mówił- natknęłam się na tatę przy recepcji. Rozmawiał z jednym ze strażników. Gdy obrócił się, nieco się wystraszył, ale wyglądał na zdziwionego.
-Alex! Co tutaj robisz?- podszedł do mnie i pogłaskał po włosach.
-Tato… chciałabym porozmawiać z tym więźniem z magazynu. Żeby nasze… wersje były dość zgodne. Jeśli jutro każdy będzie mówił coś innego, mi też mogą coś zarzucić.- powiedziałam cicho.
-Alex, nie wiem czy to dobry pomysł…- szepnął tata, który najwyraźniej nie był zadowolony.
-Panna Nichols ma prawo do rozmowy z oskarżonym przed rozprawą.- uśmiechnął się strażnik, z którym ojciec rozmawiał zanim mnie zobaczył.
-Mógłbyś się nie wtrącać?- spytał ironicznie zdenerwowany tata.
-Studiowałem prawo.- odparł zadowolony strażnik i spojrzał na mnie z uśmiechem.
-Dobrze… ale będą was monitorować trzej strażnicy, a Hemmings nie ma prawa cię dotknąć.- wycedził ojciec i poprowadził mnie do sali odwiedzin, w której już byłam.
-Przyprowadź Hemmingsa.- szepnął ojciec do jednego mężczyzn stojących przy drzwiach.
Usiadłam przy tym samym stoliku co ostatnio. Po paru minutach pojawił się Luke. Widząc mnie, uśmiechnął się lekko.
-Bez dotykania, bez uśmiechów. Zrób jej coś, a obiecuję że zabiję cię gołymi rękami.- szepnął tata do Luke’a, a ten pokiwał głową.
Gdy ojciec wyszedł, blondyn usiadł naprzeciwko mnie i spojrzał mi w oczy. Nikt nic nie mówił. Siedzieliśmy w ciszy, aż w końcu Luke szepnął:
-Widzimy się drugi raz w ciągu dnia. Wow.
-Muszę ci coś powiedzieć…- zaczęłam cicho, patrząc na swoje dłonie.
-Nie mów mi nic podejrzanego, ani nic co ma związek z czymś z zewnątrz. Za dużo strażników tu jest, w nocy mi wszystko powiesz.- odparł Hemmings i oparł się o siedzenie.
-Nie mam nawet gdzie iść, Ashton śpi dziś u mnie w domu. Nie chcę być z nim w jednym budynku.
-Ashton nie jest taki zły, serio. Czasem bywa… dziwny, ale z reguły to spoko koleś. Znam go już bardzo długo, wiem co mówię.
-Spoko koleś? Spoko kolesie nie napadają dziewczyn w spożywczaku!- syknęłam.
-Słuchaj, spotkamy się w nocy, teraz nie możemy zbytnio gadać o innych sprawach.- szepnął Luke i spojrzał na jednego z trzech strażników stojących w pomieszczeniu.
Hemmings nie powiedział nic więcej, tylko wstał i kiwnął do mnie głową. Podniósł ręce aby strażnik mógł go złapać i wyszedł. Westchnęłam cicho i opuściłam salę odwiedzin.
*
Złapałam
pierwszy autobus do domu na jaki natrafiłam. Gdy byłam już przed wejściem do
budynku, zatrzymałam się. Narzuciłam kaptur na głowę i cicho weszłam do środka.
Słyszałam głosy Naomi i Ashtona w kuchni, więc nawet tam nie zerkając, udałam
się na górę. Rzuciłam się na łóżko i bezradnie kopnęłam poduszkę. Myśląc o
dziwnej kobiecie z kiosku, Luke’u i Ashtonie, zasnęłam.
*
*
Otworzyłam
powoli oczy, odgarniając splątane włosy z twarzy. Usiadłam na łóżku i
spojrzałam na wyświetlacz telefonu.
3:36
-Cholera…- szepnęłam i gwałtownie wstałam z łóżka.
Cicho wyszłam z pokoju i udałam się w stronę schodów. Byłam na siebie nieco zła, nie chciałam ominąć spotkania z Lukiem. Dobrze wiedziałam że strażnik idzie wtedy na przerwę, a gdy wróci, nie mam szans na zobaczenie Luke’a. Nie zdążę na nocny autobus, muszę iść pieszo, co zajmie mi około pół godziny.
Zeszłam cicho po schodach. Nagle poczułam zimną dłoń na moich ustach.
-Gdzie idziesz, królewno?- usłyszałam cichy głos Ashtona.
Wstrzymałam oddech i strąciłam jego rękę z mojej twarzy. Obróciłam się gwałtownie i już miałam uderzyć Ashtona płaską dłonią w twarz, gdy przypomniałam sobie słowa Luke’a.
‘’Z reguły to spoko koleś.’’
Jeśli jest przyjacielem Luke’a, musi mi pomóc. Nieważne czy mnie lubi czy nie, ale sam Hemmings nie zgadzał się z nim jeśli chodzi o usunięcie mnie z jego marnego życia.
-Ashton…- szepnęłam i narzuciłam bluzę wiszącą na wieszaku.
-Nigdzie nie idziesz.- wycedził Ashton, akcentując mocno każde słowo.
-Słuchaj, musisz mi pomóc. Nie lubisz mnie, okej, ja cię też, ale musisz mnie zawieźć pod więzienie, rozumiesz? Masz auto, a ja muszę się spotkać z Lukiem. Muszę, jasne?- wytłumaczyłam na jednym oddechu.
-Pojebało cię.- skomentował Ashton i skrzywił się.
-Luke się z tobą nie zgadza. Nie podoba mu się to, że mi grozisz.
-Słonko, jakie groźby? To było jedynie ostrzeżenie.- odparł z udawaną litością Ashton.
Spojrzałam na niego błagająco i zacisnęłam wargi. Ashton pokręcił głową i przez chwilę szukał czegoś w kieszeniach. Po chwili wyciągnął kluczyki i rzucił:
-Czekam na zewnątrz.
3:36
-Cholera…- szepnęłam i gwałtownie wstałam z łóżka.
Cicho wyszłam z pokoju i udałam się w stronę schodów. Byłam na siebie nieco zła, nie chciałam ominąć spotkania z Lukiem. Dobrze wiedziałam że strażnik idzie wtedy na przerwę, a gdy wróci, nie mam szans na zobaczenie Luke’a. Nie zdążę na nocny autobus, muszę iść pieszo, co zajmie mi około pół godziny.
Zeszłam cicho po schodach. Nagle poczułam zimną dłoń na moich ustach.
-Gdzie idziesz, królewno?- usłyszałam cichy głos Ashtona.
Wstrzymałam oddech i strąciłam jego rękę z mojej twarzy. Obróciłam się gwałtownie i już miałam uderzyć Ashtona płaską dłonią w twarz, gdy przypomniałam sobie słowa Luke’a.
‘’Z reguły to spoko koleś.’’
Jeśli jest przyjacielem Luke’a, musi mi pomóc. Nieważne czy mnie lubi czy nie, ale sam Hemmings nie zgadzał się z nim jeśli chodzi o usunięcie mnie z jego marnego życia.
-Ashton…- szepnęłam i narzuciłam bluzę wiszącą na wieszaku.
-Nigdzie nie idziesz.- wycedził Ashton, akcentując mocno każde słowo.
-Słuchaj, musisz mi pomóc. Nie lubisz mnie, okej, ja cię też, ale musisz mnie zawieźć pod więzienie, rozumiesz? Masz auto, a ja muszę się spotkać z Lukiem. Muszę, jasne?- wytłumaczyłam na jednym oddechu.
-Pojebało cię.- skomentował Ashton i skrzywił się.
-Luke się z tobą nie zgadza. Nie podoba mu się to, że mi grozisz.
-Słonko, jakie groźby? To było jedynie ostrzeżenie.- odparł z udawaną litością Ashton.
Spojrzałam na niego błagająco i zacisnęłam wargi. Ashton pokręcił głową i przez chwilę szukał czegoś w kieszeniach. Po chwili wyciągnął kluczyki i rzucił:
-Czekam na zewnątrz.
________________________________________________
DZIĘKUJĘ
Za każdy komentarz, za 1000 wyświetleń, za każde miłe słowo x
Uznałam że rozdziały będą się pojawiać w MAKSIMUM tygodniowych odstępach, chyba że coś mi wypadnie, wyjadę, umrę, idk.
Ten rozdział do najciekawszych nie należy, ale obiecuję- następny będzie o wiele lepszy! Mam już napisany prawie cały następny rozdział, więc szykujcie się.
Zapraszam do zapoznania się z zakładkami po lewej stronie- wattpad, LBA oraz z linkami gdzie znajdziecie różne ciekawe rzeczy.
Kocham x
Za każdy komentarz, za 1000 wyświetleń, za każde miłe słowo x
Uznałam że rozdziały będą się pojawiać w MAKSIMUM tygodniowych odstępach, chyba że coś mi wypadnie, wyjadę, umrę, idk.
Ten rozdział do najciekawszych nie należy, ale obiecuję- następny będzie o wiele lepszy! Mam już napisany prawie cały następny rozdział, więc szykujcie się.
Zapraszam do zapoznania się z zakładkami po lewej stronie- wattpad, LBA oraz z linkami gdzie znajdziecie różne ciekawe rzeczy.
Kocham x
BKEJLBOABVOA
OdpowiedzUsuńStresuję się rozprawą Luke'a, ok
Ashton, nie bądź taki groźny ^^
No i ciekawi mnie co z tą dziewczyną Luke'a, hmmmm
Czekam na kolejny! <3
Aaaaaaaaaaaaaaaaaaa, genialny :) Ashton dał się przekonać :3 czekam nn :)
OdpowiedzUsuńSuper, mega, czad!
OdpowiedzUsuńKocham, wielbię, ubóstwiam! <33
Jesteś genialna. Tak trzymasz w napięciu i wgl omg.
Ja chcę wiedzieć co to za kobieta i co z resztą sosów, i tą dziewczyną Luke'a, i wszysko!
Czekam niecierpliwie na next! :D
WOW uwielbiam to z każdym rozdziałem coraz bardziej ;) Do następnego ;)
OdpowiedzUsuńWow Ashton uległ, w ogóle, co on do niej ma?
OdpowiedzUsuńKurczę, boję się, że na rozprawie będzie coś nie tak :/
Mogłabyś mnie informować? @Wampirka00
Pozdrawiam :)
Czekam na kolejny rozdział z niecierpliwością! :)
OdpowiedzUsuń