poniedziałek, 21 lipca 2014

Rozdział VII



Następne dni mijały mi jak przez mgłę. Całe Sydney żyło w strachu, domagając się kolejnych informacji o uciekinierze. Policja przesłuchiwała mnie chyba 3 razy. Odpowiadałam automatycznie ‘tak’, ‘nie’ lub ‘nie wiem’. Uczestniczyłam w przesłuchaniach, ale wszystko było dla mnie takie… głuche. Czułam się jak za jakąś grubą ścianą. Wszystko docierało do mnie jak zza mgły. 
Po dwóch tygodniach nadal nikt nie zapomniał o Hemmingsie. Wprawdzie ja i Naomi wróciłyśmy do w miarę normalnego trybu życia. Dziewczyna otrząsnęła się ze straty Ashtona i zaczęła znów flirtować z każdym napotkanym chłopakiem.
Jakieś trzy tygodnie po ucieczce Luke’a, poznałam chłopaka. Typowe spotkanie jak z filmu. Przypadkowo trafiliśmy na siebie w sklepie i zaczęliśmy rozmawiać. Oboje interesowaliśmy się muzyką i mieliśmy wiele tematów do rozmów. Zaczęliśmy się spotykać coraz częściej. Nie powiem że to miłość, ale dobrze nam się rozmawiało.
Nazywał się Michael Clifford.
Jego fioletowe włosy, wyróżniały go z szarego społeczeństwa Sydney. Tak jak ja, miał już dosyć tej afery o Hemmingsie, więc często chodziliśmy w jakieś odludne miejsca, z dala od trąbiących o tym mediów. Michael niezbyt chętnie mówił o całej tej sytuacji, za każdym razem szybko zmieniał temat, gdy tylko wspomniano coś o więzieniu. Nie naciskałam, sama nie chciałam o tym mówić, w końcu nie byłam święta.
Rzadko widywałam się z tatą. Cały czas był w pracy. Gdy przychodził do domu, nawet nie mówił dobranoc, od razu szedł do sypialni i zamykał się w niej. Wiedziałam że jest w rozsypce, nienawidził Hemmings, a ten go przechytrzył.
-Będzie mi trochę brakować tych przesiedzianych tu godzin.- odparł Michael opierając się o drzewo.
Siedzieliśmy nad jeziorem, w jednej z niezaludnionych części Sydney. Często spędzaliśmy tu razem czas. Wakacje powoli dobiegały końca, a co się z tym równa- koniec mojej wakacyjnej ‘sympatii’. Jak w jakimś filmie dla nastolatek, egh.
-Taa… mi też.- uśmiechnęłam się i spojrzałam na chłopaka.
-Co będziesz robić jak wrócisz do domu?
-Poszukam jakiejś pracy… znajoma mamy ma kawiarnię, może uda mi się jakoś tam pomóc. Zbieram pieniądze na half term. Chcemy z Naomi lecieć do Nowego Jorku. – powiedziałam cicho i wstałam otrzepując spodnie z ziemi.
-Nie przyjeżdżasz do Sydney?- zdziwił się Mike.
-Na half term? Nie. Nie wiem czy chcę tu wracać… Oprócz ciebie nie mam po co tu wracać. Nie chcę mieć nic wspólnego z tym przeklętym więzieniem.
Nie była to stuprocentowa prawda. Nienawidziłam Luke’a za to co zrobił, ale coś mnie do niego ciągnęło. Ten egoistyczny dupek miał w sobie coś, co sprawiało że chciałam z nim spędzać czas. Chciałam z nim pogadać.
-Może… ja cię odwiedzę?- uśmiechnął się tęczowo włosy i spojrzał mi w oczy.
-Byłoby świetnie.- uśmiechnęłam się i złapałam go za rękę.
Poszliśmy w stronę pobliskiej lodziarni. Hm, nie aż tak pobliskiej. Szliśmy jakieś czterdzieści minut, rozmawiając na przeróżne tematy. Przy Michaelu naprawdę czułam się dobrze. Naomi polubiła Clifforda, po tym jak opowiedziałam jej że z pracownikiem więzienia, którego kiedyś przedstawiłam jej jako mojego chłopaka, zerwałam już kontakt.
-Alex, spójrz.- odparł zaciekawiony Michael, wskazując palcem na zbiorowisko ludzi przy jednym z biurowców.
Dziesiątki ludzi kłębiły się pod wysokim biurowcem, wpatrując się w jego dach. Zasłoniłam słońce ręką i również skierowałam tam wzrok. Na dachu stała kobieta, nie widziałam jej twarzy przez rażące słońce. Szykowała się do skoku. Przy budynku stał również policjant. Przez megafon krzyczał do niej:
-Spokojnie, niech pani zejdzie, nikt nie będzie pani osądzał…
Kobieta podeszła jeszcze bliżej krawędzi, a tłum zrobił dramatyczne ‘oh’! Kobiety zakrywały oczy swoim dzieciom, i nawet rebeliancka część sydneyowskiej młodzieży zachowała powagę.
Nagle jakaś sylwetka odciągnęła kobietę do tyłu. Usłyszałam jej krzyk. Prawdopodobnie był to jeden z policjantów. Po chwili dołączył do niego drugi, który skuł kobietę kajdankami. Siłą poprowadzili ją do schodów. Przetarłam załzawione od słońca oczy i spojrzałam na wpatrzonego w dach biurowca Michaela.
Po chwili tłum się rozstąpił i zza szklanych drzwi wyszli dwaj policjanci trzymający kobietę za ręce. Wydałam z siebie zduszony krzyk. To była kobieta z autobusu i kiosku. Ta przerażająca kobieta, która wiedziała o Luke’u. Rzucała każdemu mordercze spojrzenia a gdy natrafiła na moje oczy, zobaczyłam na jej twarzy prawdziwy gniew.
-Miałaś go pilnować.- syknęła, a mężczyźni poprowadzili ją dalej.
Oczy całego tłumu skierowały się na mnie. Wstrzymałam oddech i próbowałam uspokoić bicie serca. Michael spojrzał na mnie zdziwiony.
-Znasz ją?- spytał cicho, odciągając mnie od tłumu.
-Nie… widziałeś że jest psychiczna. Pewnie mnie z kimś pomyliła.- odparłam i mocniej ścisnęłam dłoń chłopaka.
-Chodźmy stąd.- zadecydował Mike i w ciszy ruszyliśmy w stronę lodziarni.


***

Michael został u nas na noc. Właściwie to całą noc siedzieliśmy i oglądaliśmy jakieś głupie filmy. Potem dołączyła do nas Naomi, więc nie spaliśmy całą noc. Naomi zrobiła popcorn, który w mgnieniu oka zniknął z miski. Gdy koło siódmej rano wyglądaliśmy jak wampiry, zasnęłam na kolanach Michaela, nawet nie zdając sobie sprawy kiedy.
Obudziłam się koło dziewiątej, z głową na poduszce, a nie na kolanach Mike’a. Naomi powiedziała że wyszedł i że mam spotkać się z nim o czwartej. Przeczesałam dłonią włosy i włączyłam telewizor. Oczywiście standardowo- wszędzie Hemmings. Zacisnęłam wargi i wyłączyłam urządzenie, rzucając pilotem o podłogę. Ten idiota nie zasługiwał nawet na taki rozgłos. Wykorzystał mnie żeby uciec z więzienia, po czym odjechał jak gdyby nigdy nic.
-Niedługo będziemy musiały się pakować. – rzuciła Naomi, siadając obok mnie.
-Taak… W sumie się cieszę. Muszę się czymś zająć, pracą, nauką, nieważne. Za dużo się działo przez te wakacje.- westchnęłam.
Przyjaciółka pokiwała głową ze zrozumieniem i zaczęła przeglądać leżące na stoliku magazyny. Nie wiedziała że Luke uciekł dzięki mnie. Trochę głupio się z tym czułam, od paru lat mówiłyśmy sobie wszystko. Przez ostatnie dwa miesiące, działo się tak dużo… Tak naprawdę dzięki Michaelowi czułam się w miarę… normalna. Nie myślałam ciągle o Luke’u, zaczęłam unikać mediów. Ale mimo to, po głowie ciągle chodziła mi jedna sprawa. Kobieta skacząca z budynku. Zamierzająca skoczyć. Nie miałam pojęcia kim ona była, skąd wiedziała o Luke’u… ale przerażała mnie. To wszystko tak bardzo mnie męczyło. Postanowiłam wcześniej odwiedzić Michaela.
-Idę do Mike’a. Trochę wcześniej, muszę z nim pogadać.- uśmiechnęłam się do przyjaciółki.
Wyszłam szybko z domu, wiążąc niedbale trampki. Pobiegłam w stronę domu Michaela, która na szczęście mieszkał blisko. Gdy znalazłam się przy średniej wielkości szarym domu, podeszłam cicho do drzwi i zapukałam. Czekałam dość długo aby drzwi się otworzyły.
-O, Alex.- przywitała mnie pani Clifford.
-Dzień dobry, jest Michael?- spytałam z uśmiechem, zerkając za plecy matki Mike’a.
-Nie, wyszedł… Ale chyba szedł do sklepu, zobacz czy tam go nie ma.
-Dziękuję.- podziękowałam i pobiegłam do wspomnianego sklepu.
Matka Michaela była świetna. Wiele razy z nią rozmawiałam, cieszyła się że jej syn się ze mną przyjaźni. Zawsze przynosiła mi lemoniadę i ciastka. W krótkim czasie złapałam z nią naprawdę dobry kontakt.
Obeszłam wszystkie regały w sklepie, ale nie było tam śladu po tęczowowłosym. Bardzo możliwe że jego matka nie wiedziała gdzie idzie.
-Ile?- usłyszałam czyjś głos.
Głos, który bardzo przypominał mi głos Clifforda. Dobiegał zza zasłony, która oddzielała magazyn i kasę. Z racji iż kasjer pewnie poszedł na przerwę, cicho weszłam za blat i lekko rozchyliłam zasłonę. Zobaczyłam fioletową głową Mike’a. Czyli tu był. Widziałam że rozmawia z jakimś facetem. Podeszłam więc bliżej, aby coś usłyszeć.
-Dajesz trzy tysiące, kropka.- odparł grubym głosem rozmówca Mike’a.
-Trzy?! Miało być dwa.- syknął Michael.
Nie słysząc pojedynczych słów, lekko wyszłam za zasłonę a Michael automatycznie się obrócił. Wstrzymałam oddech widząc przestraszone spojrzenie chłopaka.
-Nie powinno cię tu być, Alex.- wyjąkał i spojrzał nerwowo na swojego towarzysza.
Był on wysokim mężczyzną przy kości. Miał parudniowy zarost i włosy nieco nad ramiona. Widząc mnie, skrzywił się i spojrzał pytająco na Michaela.
-Wyjdź stąd, spotkamy się przed sklepem.- odparł twardo Mike i spuścił wzrok.
Spojrzałam na niego aby upewnić się czy mówi serio, ale fioletowe głowa nawet się nie podniosła. Zacisnęłam wargi i wybiegłam z magazynu. Zatrzymałam się przy ladzie i odgarnęłam włosy opadające mi na twarz. Słyszałam szepty Michaela i grubego mężczyzny.
-Trzy tysiące albo wszyscy będą wiedzieć gdzie jest Hemmings.- wrzasnął na Michaela mężczyzna.
Zatkałam usta dłonią aby nie krzyczeć. Poczułam że zaraz zemdleję. 

___________________________________

WRESZCIE
  Początek rozdziału jest okej, ale z końca nie jestem zadowolona. Chciałam dziś coś wstawić gdyż ponieważ w sobotę wyjeżdżam i cały bieżący tydzień mam zawalony. Nie wiem czy uda mi się coś napisać przed wyjazdem, chociaż będę się starała x  
Do 10 sierpnia zaglądajcie na bloga, może napiszę coś i blogger wstawi mi pod koniec lipca, idk. W każdym razie, nie będę mogła was poinformować więc sprawdzajcie co jakiś czas. :)  
Do zobaczenia, miłych wakacji!


3 komentarze:

  1. WOW....Tylko tyle umiem powiedzieć jedno wielkie WOW już czekam na kolejny rozdział i obiecuje zaglądać nawet i codziennie :P

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetne :D :))) Czekam na nastepne!!!! Szybciucho dodawaj haha:D

    OdpowiedzUsuń
  3. Gdzie jest Luke?!
    Świetny sposób pisania naprawdę. :) Mieszasz mi w głowie i bardzo mi się to podoba! xd
    Czekam na next. xoxo

    OdpowiedzUsuń