sobota, 21 czerwca 2014

Rozdział II


-Gdzie ty do cholery byłaś?!- usłyszałam zdenerwowany głos Naomi, gdy tylko przekroczyłam próg domu.
-Gadałam z tatą.- odparłam, zastanawiając się czy powiedzieć przyjaciółce o Luke’u, bo jak podejrzewałam, karteczka była od jasnowłosego więźnia.
-Nie uwierzysz! Byłam na mieście i spotkałam grupkę dość przystojnych chłopców…- uśmiechnęła się Naomi, zapominając o sprawie z więzieniem.
-To fajnie.- rzuciłam od niechcenia i podeszłam do lodówki. Wyciągnęłam z niej resztki sałatki, którą zrobił mój tata.
Nie miałam ochoty na rozmowę z Naomi, myślałam o Luke’u i o wiadomości jaką od niego dostałam. Hm, wiadomość na cenie, oryginalne, tego jeszcze nie było. W sumie nie dziwię mu się, na pewno był bardzo ograniczony w więzieniu, a zdobycie kartki równało się z cudem.
-Umówiłam nas z nimi na dzisiejszy wieczór.- dodała moja przyjaciółka.
Widelec z sałatką w mojej ręce zastygł w środku drogi do ust.
-Co?! Naomi, nie pójdę tam…- zaczęłam dramatycznie, ale brunetka tylko pokręciła głową.
-Staram się ci znaleźć chłopaka, żebyś nie była samotna przez wakacje, a ty co? Mówisz że nie idziesz.
-Ale…- zaczęłam cicho, ale po chwili nabrałam pewności siebie-Ja już kogoś znalazłam. Dziś w nocy mam się z nim spotkać.
 -Na godzinę się rozstałyśmy i już znajdujemy przystojniaków! Opowiadaj o nim!- zaśmiała się Naomi.
-Ma na imię Luke… Pracuje w więzieniu, jest jakimś pomocnikiem czy coś.- skłamałam. Nie mogłam przecież powiedzieć Naomi że idę spotkać się z więźniem, powiedziałaby wszystko mojemu ojcu.
-No to nieźle… Ale pójdziesz ze mną wieczorem? Nie musisz wchodzić z nikim w głębsze relacje. Po prostu bądź.- poprosiła Naomi.
-No dobra, pójdę.- zaśmiałam się.
Naomi przytuliła mnie i poszła na górę. Usiadłam przed telewizorem i włączyłam pierwszy lepszy kanał. Wiadomości, które zazwyczaj mnie nie interesowały, teraz przykuły moją uwagę. Ciemnoskóra redaktorka zaczęła mówić:
-W jednym z sydneyowskich więzień, stała się niecodzienna rzecz. Ze stołówki uciekł więzień, a po chwili przyłapano go w magazynie na próbie gwałtu na córce jednego z pracowników więzienia. Przewidywaną karą jest dodatkowe 6 miesięcy pozbawienia wolności. Więcej informacji podamy w najbliższym czasie. Mówiła dla was Emily Clark.
Patrzyłam zdziwiona w telewizor. Luke nie próbował mnie zgwałcić. I za nic ma dostać 6 miesięcy odsiadki więcej?! Nie znałam Luke’a, jedyne co o nim wiedziałam to jak ma na imię, ale to nie zmienia faktu, że niesprawiedliwie może dostać dodatkowe miesiące w więzieniu…
Spojrzałam na zegarek.
16:53
Westchnęłam cicho i przeczesałam włosy dłonią. Nie wiem czemu tak się przejęłam wyrokiem Luke’a. Musiał zrobić coś złego jeśli trafił do więzienia, może te 6 miesięcy wyjdzie mu na dobre?
Nie wiem co było dalej, zasnęłam. 


                                                                                             *

Au.
Dotknęłam lekko mojej nogi. Czułam pulsujący ból w okolicach kolana. Otworzyłam oczy. Leżałam na ziemii, uderzyłam nogą w stół, a głowę miałam na zimnej podłodze.
-Cholera…- szepnęłam i powoli wstałam.
W pokoju było ciemno, w innych pokojach też. Naomi już spała, ojciec również. Po cichu weszłam do łazienki. Odkręciłam kran i przemyłam twarz zimną wodą. Spojrzałam w lustro. Przede mną stała młoda kobieta z długimi, lekko falowanymi, ciemnymi włosami. Uśmiechnęłam się sama do siebie i narzuciłam na siebie szlafrok.
Znów zeszłam na dół. Spojrzałam na zegarek.
3:24
Zacisnęłam wargi i wyciągnęłam z kieszeni wiadomość na cenie od Luke’a. Szybko ściągnęłam szlafrok i ubrałam pierwszą lepszą bluzę dresową. Wzięłam trampki i wyszłam na dwór. Dopiero przed wejściem ubrałam buty, po czym pobiegłam w stronę przystanku autobusowego.
Ulice o tej porze były puste, raz na jakiś czas mijałam pijanych nastolatków wracających z imprezy. Lampy uliczne słabo oświetlały drogę, a chodnik był nierówny, więc łatwo było o upadek. Narzuciłam na głowę kaptur i szczelniej okryłam się bluzą.
Gdy znalazłam się na przystanku, rzuciłam okiem na rozkład jazdy. Jeden z nocnych autobusów będzie tu za 10 minut, podjedzie jakieś pół kilometra od więzienia. Nie jest aż tak źle.
Usiadłam na ławce i wyciągnęłam z kieszeni bluzy paczkę Marlboro. Odpaliłam jednego papierosa i ściągnęłam kaptur z głowy. Po dziesięciu minutach podjechał autobus. Rzuciłam niedopałek na chodnik i przydeptałam butem, wchodząc do autobusu. Nie kupowałam nawet biletu, nie miałam żadnych pieniędzy. Oprócz mnie w autobusie siedziała jeszcze jedna kobieta i jakiś śpiący mężczyzna. Po kilku minutach drogi, kobieta usiadła koło mnie.
-Gdzie jedziesz o tej godzinie, słoneczko?- spytała przesadnie słodkim głosem.
-Muszę odwiedzić… chłopaka.- odparłam cicho i oparłam się o siedzenie.
-A gdzie mieszka twój chłopak?- nie dawała spokoju nieznajoma.
-Co panią to obchodzi?! Żegnam.- prychnęłam i widząc swój przystanek, wysiadłam.
Dziwna pani nieco mnie wystraszyła, ale widząc wielki budynek więzienia, to on stał się głównym obiektem mojego strachu. Wyciągnęłam z kieszeni telefon.
3:58
Wzięłam głęboki oddech i pchnęłam ciężkie drzwi prowadzące do więzienia. 

_______________________________________________________
No więc jak widzicie, mamy już piękny szablon, od razu przyjemniej się zrobiło.
Ten rozdział nie jest jakoś bardzo trzymający w napięciu, niewiele się w nim dzieje, ale jest to taki rozdział przejściowy, najpierw musi być trochę nudno, żeby coś się zaczęło dziać. :)
Przypominam: jeśli chcesz być informowana/y o nowych rozdziałach (na twitterze) napisz swój username pod najnowszym postem, a dodam Cię do listy. :) 
Chcę też dodać, że nie jestem profesjonalistką.
Czasem zdarzy mi się postawić źle przecinek, napisać nieskładnie zdanie bądź zrobić jakąś literówkę, ale błędy są potrzebne żeby się uczyć.
Buziaki xoxo

3 komentarze:

  1. Rozdział świetny :)
    Jezu jestem strasznie ciekawa co się tam stanie awwww
    I dlaczego dodatkowe 6 miesiecy :O
    Biedny Lukey :((
    haha czekam na kolejny <3
    @xcdiee

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział w ogóle super piszesz, życzę weny xx

    OdpowiedzUsuń
  3. Zainteresował mnie Twój blog....
    Nie mogę doczekać się co będzie dalej. ::D
    Czekam.

    OdpowiedzUsuń