czwartek, 26 czerwca 2014

Rozdział III

W więzieniu było cicho. Raz minęłam śpiącego strażnika, a raz prawie wpadłam na jednego z nocnych stróży, na szczęście w porę schowałam się za drzwiami jakiegoś pokoju.
Gdy doszłam do ciężkich drzwi prowadzących do wszystkich cel więziennych, usłyszałam za nimi ciężki, męski głos.
-Idę na przerwę, jeśli którykolwiek z was zrobi coś głupiego, nogi wam z dupy powyrywam.
Prawdopodobnie był to głos strażnika. Usłyszałam że drzwi się otwierają.
-Cholera.- szepnęłam przez przypadek.
Strażnik zaczął iść w moją stronę. Szybko wbiegłam do pierwszego lepszego pomieszczenia i poczekałam aż kroki ustaną. Przyłożyłam ucho do drzwi, sprawdzając czy nikogo za nimi nie ma.
Powoli wyszłam z pokoju i zasunęłam bluzę. W więzieniu nie było najcieplej.
Powoli otworzyłam drzwi prowadzące do długiego korytarza, który ogrodzony był po bokach celami więziennymi. Rozejrzałam się dookoła. Cele były puste, niewiadomo czemu. Gdy poszłam trochę dalej, natrafiłam na jedną zamieszkaną celę, w której leżał wielki, ciemny mężczyzna. Nie odezwał się, jedynie patrzył się w jakiś punkt przed sobą.
-Alex!- usłyszałam krzyk po mojej prawej.
Obróciłam się i zobaczyłam Luke’a. On i dziwny mężczyzna byli jedynymi więźniami tutaj.
-Skąd znasz moje imię? I czemu cele są puste?- spytałam cicho.
-Co do imienia to mam swoje źródła. Wszystkich przenieśli do innego bloku, nas przydzielą jutro.- odparł chłopak.
-Tak poza tym… wiadomość na cenie. Oryginalne.- zaśmiałam się.
-Taaa, trzeba sobie tu jakoś radzić.- westchnął Luke i usiadł na zimnej podłodze przy kracie.
Jego cela nie należała do największych. Twarde, metalowe łóżko z cienkim kocem i twardą poduszką, mały stolik i kilka półek na tylnej ścianie. Żadnej lampy, doniczki ani ozdoby. Szary, prosty pokój. Jeśli można to nazwać pokojem.
-Po co miałam tu przyjść?- spytałam poważnie, chcąc wprowadzić seryjną atmosferę.
-Pogadać… I mam do ciebie prośbę. Tak poza tym gadaniem.
-Prośbę? Czego możesz ode mnie chcieć? Bo na pewno nie przemycę ci słodyczy, alkoholu ani fajek.- burknęłam.
-Nie… nie o to chodzi.- machnął ręką Luke- Słyszałaś o tym co mówią media? Że niby cię zgwałciłem? I że mam dostać dodatkowe 6 miesięcy odsiadki?
-Ta, co w związku z tym?
-Musisz powiedzieć władzom więzienia że tak nie było. Bo tak nie było! Nie zgwałciłem cię, więc powiedz im prawdę.- zażądał blondyn bez żadnego ,,proszę”.
Podeszłam bliżej kraty i spojrzała mu w oczy zimnym wzrokiem.
-Mój ojciec tu pracuje. Dowie się że bronię jakiegoś więźnia z którym nakryto mnie w magazynie, domyśli się że coś jest nie tak. A to że przychodzę o 4 w nocy do więzienia, żeby odwiedzić jakiegoś dupka, nie jest okej.- warknęłam.
-Lubię buntowniczki.- zaśmiał się i puścił mi oczko.
Przewróciłam oczami i usiadłam na ziemi. Była zimna, więc ściągnęłam bluzę i usiadłam na materiale, który i tak nie ogrzewał mojego ciała. Siedziałam plecami oparta o kratę, Luke tak samo. Przez parę minut siedzieliśmy w milczeniu.
-To jak będzie?- spytał po chwili chłopak.
-Nie wiem, zastanowię się. Za co tu właściwie siedzisz?
-Nie bądź zbyt ciekawska.- syknął chłopak, którego najwyraźniej tym uraziłam.
-Wiesz, jeśli zamordowałeś nożem kuchennym swoją babcię to te 6 miesięcy może ci się przyda.- odparłam z pełną powagą.
Luke gwałtownie wstał i wyciągnął rękę przez kratę. Złapał mnie za dekolt bluzki i przyciągnął do kraty. Widziałam z bliska jego oczy, teraz przepełnione złością i nienawiścią. Zacisnął mocniej palce na mojej koszulce.
-Nie wiesz o mnie nic. NIC. Rozumiesz? Mam dziewczynę. Teraz jest sama, nie wiem czy jakiś sydneyowski debil jej nie zgwałcił, nie wiem czy żyje czy nie. Ale chcę zrobić wszystko, żeby natychmiast do niej wrócić, a te 6 miesięcy mi w tym nie pomoże. Zresztą, rób co chcesz, złotko. Ale taka rada na przyszłość: jeśli odmówisz, uważaj na Ashtona.- ostatnie zdanie wyszeptał mi do ucha bardzo cicho, dotykając nosem moich włosów.
Wstrzymałam oddech, a Luke wreszcie mnie puścił. Zagryzłam nerwowo wargę i jeszcze raz spojrzałam na blondyna. Podniosłam z ziemi moją bluzę i szybko wybiegłam z sali. Nic nie mówią Luke’owi, wybiegłam z więzienia i zatrzymałam się na ulicy tuż przed nim.
-Jaki Ashton do cholery?- szepnęłam sama do siebie i odgarnęłam włosy z czoła.
Więzienie jest jakieś 40 minut pieszo od domu mojego ojca. Postanowiłam że pójdę pieszo. Muszę nieco ochłonąć, a siedzenie w nocnym autobusie wśród nieznanych (i bardzo możliwe że niebezpiecznych) ludzi na pewno mi w tym nie pomoże.
Ruszyłam powoli w stronę domu ojca. Myślałam o tym, kim jest Ashton, i czemu mam na niego uważać. Pewnie jest jakimś trzynastoletnim kolegą Luke’a z gangu gimnazjalnego. Zaśmiałam się sama do siebie na tę myśl. Wyciągnęłam z kieszeni pogniecioną paczkę moich Malrboro i wyciągnęłam jednego papierosa. Zapaliłam go jednym ruchem zapalniczki i przyspieszyłam nieco kroku.
Gdy po dość długim czasie cicho weszłam do domu, bez przebierania się wskoczyłam do łóżka i zasnęłam. Ashton i Luke wyszli z mojego umysłu, a jedyne co widziałam to ciemność.



*

Następnego dnia obudziłam się dość wcześnie. Chyba nocne wydarzenia były na tyle ekscytujące, niekoniecznie w dobrym tego słowa znaczeniu, że mój organizm buntował się przeciwko snu.
-Alex!- krzyknęła Naomi wpadając do mojego pokoju.
-O, hej Naomi… Przepraszam że nie mogłam iść wczoraj z tobą do tych chłopców… zasnęłam.- uśmiechnęłam się przepraszająco, ale moja przyjaciółka nadal miała świetny humor.
-Wiem, nie chciałam cię budzić. Ale muszę ci o tym opowiedzieć!- krzyknęła podekscytowana.
-Zrobię nam śniadanie, ogarnę się i pogadamy przy kawie i naleśnikach, okej?- zaproponowałam, a Naomi tylko pokiwała głową i poszła do łazienki.
Zeszłam na dół i udałam się do kuchni. Szybko usmażyłam parę naleśników i zrobiłam kawę mrożoną.
-Naomi! Śniadanie!- zawołałam przyjaciółkę, która sekundę potem już była na dole.
Usiadłyśmy na balkonie i zaczęłyśmy jeść. Naomi oblizała tłuste od naleśników palce i zaczęła:
-Wszyscy ci chłopcy są super, ale najpierw siedzieliśmy razem, a potem reszta poszła i zostałam tylko ja i Ashton. To było takie…
-Ty i kto?!- krzyknęłam zdziwiona, bo imię Ashton mimo wszystko nieco mnie przerażało, ba, nie imię, ale osoba, która może się pod nim kryć.
-Ashton. Ashton Irwin, jest świetny, serio! Jest uroczy, milutki i przystojny, haha. Mieszka w Sydney, lubi muzykę, o, i co ciekawe, ma najlepszego przyjaciela, który siedzi w więzieniu.- rozgadała się Naomi.
Poczułam dziwny ucisk w brzuchu, a w głowie zaczęło mi się kręcić, wstałam z fotela i podtrzymałam się jego oparcia.
-Naomi, przepraszam, muszę wyjść.- szepnęłam i wbiegłam szybko do środka.
Ashton. Tak, to ten Ashton, którego powinnam się bać. 
______________________________________________________________
 Hej hej misie!
Chcę podziękować za prawie 600 wejść oraz za każdy komentarz i za każde przeczytanie!
Jeśli jeszcze nie wiecie- jesteśmy na WATTPADZIE tak więc jeśli ktoś woli czytać tam- nie ma problemu.
Chcesz być informowana/y o nowych postach? Napisz pod najnowszym postem bądź w komenatrzu pod zakładką ''INFORMOWANI'' swój username na tt a dopiszę Cię do listy. :)
xoxo

6 komentarzy:

  1. omg :O
    uwielbiam to z każdym rozdziałem coraz bardziej ! <3
    czekam z niecierpliwością na next <3
    @xcdiee

    OdpowiedzUsuń
  2. Wow. o,o
    To jest takie mega świetne. Ostatnio mam "fioła" na punkcie czytania takich tajemniczych rzeczy. XD
    Blog już dodałam do zakładek. :)
    Uwielbiam. <33

    OdpowiedzUsuń
  3. Nominuję Cię do Liebster Blog Award! :)
    Szczegóły u mnie na blogu: http://dark-horse-fanfiction.blogspot.com/p/nominacje.html
    <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Zwykle nie czytam o 5sos'ach ( jakkolwiek to się odmienia, haha ), ale podoba mi się twój styl pisania i tematyka. Czekam nn :) możesz mnie informować? @forevermindSWAG

    OdpowiedzUsuń
  5. To jest niezwykłe i bardzo mi się podoba ;) proszę o informowanie @Jewelka9 i zapraszam także do siebie ;*
    http://skrzydla-wazki.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. O wow O.o
    Strasznie mi się podoba :)
    Pozdrawiam i zapraszam także do siebie
    http://im-not-going-anywhere-tlumaczenie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń